
Codziennie do salonu, gdzie spędzamy większość czasu przynoszę zapas kieszonek i wkładów na cały dzień. Trzymam je w małym pudełku, w którym trzymam inne okołodzieciowe przedmioty jak, chusteczki/flanelki do pupy, płyn do flanelek, sodę itp.
Obok mam kartonowe wiaderko z przykrywką, do którego włożyłam worek. Jeśli pieluszka jest tylko zasiusiana wyjmuje wkład, czasami pryskam lekko olejkiem herbacianym i wrzucam do wiaderka. Czasem sypię troszkę sody (pochłania zapachy). Jeśli jest kupa, to niestety roboty jest więcej. Wkład po prostu pryskam olejkiem herbacianym i wrzucam do wiaderka. Kieszonkę próbuje zaprać. Robię to w mało ekonomiczny sposób -na początek spłukuję sporą ilością zimnej wody, później lekko zapieram, czasami używając samej wody, czasami płynu do mycia naczyń, odciskam, po czym wrzucam do wiaderka. Cały proces jest mocno „wodożerny”.
Pieluszki piorę co mniej więcej dwa dni. Fizjologia naszego malucha sprzyja, gdyż u niego „grubsza sprawa” z reguły zdarza się co 2 dni – i właśnie w dzień, kiedy pieluszka jest zabrudzona robię pranie (wiadomo, bywa różnie, fizjologia malucha zmienną jest). Staram się po prostu jak najkrócej przetrzymywać pieluszki zabrudzone, a nie tylko zasiusiane. Zresztą te tylko zamoczone też moim zdaniem nie mogą długo leżeć -na drugi dzień zaczynają śmierdzieć. Pranie co 2-2.5 dnia, maksymalnie 3 to konieczność. Pieluszki wrzucam do pralki razem z workiem.
Jak prać pieluszki wielorazowe?
Najprostsza odpowiedź: zgodnie z zaleceniami producentów. W przypadku pieluszek z PUL, mikropolaru czy podobnych materiałów są one zbliżone -maksymalnie 40 lub 60 stopni, środek piorący bez dodatku mydła, warto dodać z kolei coś odkażającego. Większości otulaczy/kieszonek nie można suszyć w suszarce bębnowej.
Jak pranie wygląda u nas?
Do tej pory starałam się minimalizować ilość prania i robić to dopiero gdy da się zapełnić pralkę. Wychodziły nam z tego średnio 3 prania w ciągu tygodnia. Ze względu na pieluszki musieliśmy znacznie zwiększyć częstotliwość prania.
Pieluchy piorę z reguły z ubraniami dzieci, gdyż nie ma ich tak wiele by po dwóch dniach wypełniły chociaż połowę pralki. Wraz z ubraniami też często jej nie wypełniają, ale nie mam wrażenia , że piorę przy pustej pralce. Ręczniki, ścierki, pościel piorę w wyższych temperaturach w związku z tym nie mogę ich prać wraz z nimi. My z kolei nosimy prawie same czarne, a przynajmniej ciemne ubrania i z nimi z kolei nie chcę prać, bo takie ubrania często jednak troszkę farbują i nawet użycie szmatek wyłapujących kolory nie zawsze wystarcza. W związku z tym pralka chodzi u nas teraz prawie codziennie. Przyjmuję, że przejście na pieluchy wielorazowe zwiększyło u nas częstotliwość prania o co najmniej jedno w tygodniu. Zdarza się przy gorszym dniu, że pranie pieluszek muszę zrobić codziennie.
Teraz po mniej więcej miesiącu użytkowania widzę, że niektóre pieluszki i wkłady, mimo zapierania mają przebarwienia, czeka mnie więc jeszcze jakaś akcja odplamiania. Użyję pewnie mydełka galasowego. Wiosną i latem będę suszyć pieluszki na słońcu – powinno ono z łatwością rozprawić się z plamami.
Zaleca się także upranie od czasu do czasu otulaczy w wyższej temperaturze. Myślę, że zrobię to łącząc je z jakimś innym praniem.
Gdyby pieluszki straciły swoje właściwości ze względu na zatłuszczenie lub zebranie się złogów będę musiała przeprowadzić dodatkowo zabiegi odtłuszczania (to po prostu namaczanie w wodzie z płynem do naczyń lub sodą) i stripping (czyli pranie bez detergentów, potencjalnie z dodatkowymi płukaniami).
Szacuję więc, że ilość prania zwiększa się o około 70 rocznie.
Do prania używam proszku dla dzieci, który staram się kupować w jak największych workach i korzystając z promocji. Jak skończy się ten, który mam, kupię płyn do prania, gdyż lepiej się wypłukuje. Ilość detergentu w przypadku prania pieluszek podobno powinna być mniejsza, niż sugerowana przez producenta. Dodatkowo dodaję łyżkę preparatu antybakteryjnego, a do płukania kilka kropel olejku herbacianego. Pranie robię na programie o wydłużonym czasie (u mnie Eco), w 40 stopniach z dodatkowym płukaniem.
Koszt jednego prania (w mojej pralce) wynosi więc mniej więcej:
- Energia: 0.61zł
- Woda: 0.27 zł
- Proszek 0.25 zł
- Nappy Fresh:0.33 zł
Koszt olejku dodam przy obliczaniu rocznych kosztów, gdyż na poziomie jednego prania jest on pomijalnie mały.
Czyli koszt jednego prania, w którego skład wchodzą pieluszki to u mnie 1.48 zł
Czy używanie pieluch wielorazowych jest sposobem na oszczędzanie?
Czytałam na ten temat kilka artykułów na blogach i w większości przypadków wniosek był taki, że w dłuższej perspektywie używanie pieluch wielorazowych jest opłacalne i tańsze niż korzystanie z jednorazówek. Moim zdaniem jest to możliwe tylko, gdy nasze pieluchy wielorazowe kupimy bardzo tanio, a na dodatek mamy ekonomiczny system utrzymania ich w czystości.
Jedną z opcji, które mogłyby okazać się także bardziej ekonomiczne to otulacze wełniane i takie czarne wkłady z włóknami węglowymi, w przypadku których nie obawiamy się zafarbowania. Pieluszki wełniane są droższe niż te z PUL lub mikropolarku, ale pierze się je co 2-3 tygodnie (chyba, że się zabrudzą), a w międzyczasie wietrzy. Natomiast wkłady, podobnie jak w przypadku pieluszek z sztucznych włókien wypadałoby prać co 2-3dni, czyli potencjalnie także zwiększałoby to ilość prania, o ile nie dorzucalibyśmy ich do każdego prania, niezależnie od tego, co pierzemy,
Wiem, że wiele osób pierze pieluchy osobno, nie czując się komfortowo z myślą, że ich ubranka przewalają się przez dłuższy czas w pralce wraz z zasiusianymi, lub co gorsza – zabrudzonymi pieluszkami. Sama muszę przyznać, że nie wiem, jakie będę miała podejście, gdy zacznę rozszerzać dietę naszego malucha i kupka przestanie być taka „mleczna” (niemowlęce kupki dzieci karmionych samym mlekiem praktycznie rozpuszczają się w wodzie. W mojej opinii nie śmierdzą też jakoś powalająco – ale mogę być spaczona – nawąchałam się tylu kup starszych dzieci, że te niemowlęce mogą na mnie po prostu nie robić już wrażenia). Mam nadzieję, że z kolei wtedy papierki bambusowe zaczną działać i ilość kupy lądującej w pralce będzie znikoma.
W każdym razie, biorąc obecny sposób pieluchowania porównanie kosztu stosowania pieluch wielorazowych do jednorazowych w pierwszym roku życia dziecka wygląda następująco:
Założyłam używanie tanich pieluszek jednorazowych (my oprócz pierwszych tygodni, kiedy korzystaliśmy z Pampers Premium Care używaliśmy pieluch Dada) kupowanych głównie w promocjach. W takiej sytuacji średni koszt pieluszki to około 0.45 zł. Zakładam zużywanie około 5-6 pieluszek dziennie. W przypadku wielopieluchowania założyłam zużycie około 550 pieluszek jednorazowych (noce i wyjścia). Gdyby całkowicie zrezygnować z jednorazówek ten koszt by odpadł, koszt prania z kolei nie powinien się zwiększyć.
Założyłam zużycie 2 rolek papierków do pieluszek (bo nie ma co ich stosować, zanim kupki nie zrobią się bardziej stałe). Po stronie kosztów jest też soda oczyszczona oraz olejek herbaciany. Wyliczenia nie są super dokładne (w pierwszych tygodniach zużywa się często kosmiczną ilość pieluszek,ale za to są one tańsze), ale oddają mniej więcej poziom wydatków.
Jak widać, w naszym przypadku inwestycja w pieluchy wielorazowe zwraca się już w pierwszym roku, ale kupiłam pieluchy bardzo tanio, a na dodatek staram się je prać w ekonomiczny sposób. Gdybym kupowała pieluchy ze sklepu, zakładając, że potrzebną ilość to około 20 sztuk, na pieluszki wydałabym conajmniej 500zł kupując chińskie kieszonki (które moim zdaniem są kiepskim wyborem). Trochę więcej kosztowałby zestaw minimum pieluch wełnianych +wkłady. Zakładam, że mając szczęście i dosyć „regularne” dziecko dałoby radę pieluchować posiadając 5 otulaczy i 20 wkładów.
W każdym razie kupując pieluszki w regularnych cenach jakichkolwiek oszczędności możemy się spodziewać dopiero w drugim roku używania.
Natomiast co istotne, w ciągu dwóch lat pieluchowania, nawet jeśli tak jak ja, nie rezygnuje się zupełnie z pieluszek jednorazowych zużywamy, a tym samym wyrzucamy co najmniej 1500 pieluszek jednorazowych mniej, niż przy „tradycyjnym” pieluchowaniu.
Pieluszki wielorazowe można wykorzystać przynajmniej częściowo przy kolejnym dziecku lub sprzedać, odzyskując część zainteresowanych pieniędzy.
Jeśli używamy jednorazówek Eco, które z reguły są dosyć drogie, oszczędności można zauważyć znacznie wcześniej.
Czy jestem zadowolona z używania pieluch wielorazowych?
Jestem zadowolona, ale nie zachwycona. Doskonale rozumiem dlaczego dużo osób, nastawionych bardzo pozytywnie, rezygnuje z wielopieluchowania. To jednak jest dodatkowa praca, a powiedzmy sobie szczerze – zapieranie pieluch to nic miłego.
Wszystko jest piękne, dopóki dziecko wypróżnia się regularnie lub chociaż daje jasne sygnały, sugerujące, że można je wysadzić (tak, można wysadzać niemowlę!). Zapewniam was jednak, że będą takie dni, gdy zaraz po puszczeniu pralki pełnej pieluch dziecko zrobi kupkę w następną. A zanim skończycie zapierać tę, zabrudzi kolejną. Jeśli macie starsze dzieci prawie gwarantowane jest, że gdy będziecie po łokcie zajęte oczyszczaniem pieluchy, starsze rodzeństwo się pobije, lub komuś wyleje się sok, a ktoś spadnie z bujanego konika (been there, done that), albo chociaż przyjedzie kurier, a wam się przypomni, że zostawiliście włączone żelazko (żartuję, przecież nikt, kto ma więcej niż 2 dzieci, nie prasuj).
Miałam takie dni, gdy maluch brudził 10 pieluszek. I to naprawdę wtedy frustruje, bo ma się wrażenie, że spędza się cały dzień babrząc się w g… Ale muszę przyznać, że właśnie w takie dni ostatecznie najbardziej cieszyłam się, że używamy pieluch wielorazowych – pod koniec dnia puszczałam po prostu pranie i chwaliłam samą siebie, jak wielkiej sterty śmieci udało się uniknąć.
Czy pieluchy wielorazowe są komfortowe dla dziecka?
Wydaje mi się, że tak. Z reguły są miękkie i milutkie w środku -dla mnie dotykanie takiego materiału jest dużo milsze, niż pieluchy jednorazowej. Zakładam, że dziecko też tak to czuje.
Moim zdaniem pieluszki wielorazowe nie zapewniają aż tak dużego wrażenia suchości jak jednorazowe. Trzeba je częściej zmieniać, ale za to dziecko nie siedzi dłuższego czasu w naszpikowanej chemią pieluszce. Nie wiem, czy ktoś robił jakieś badania sprawdzające, w jakie reakcję może wchodzić mocz dziecka z połączeniem wkładu pieluchy jednorazowej.
Moje dziecko w pieluchach wielorazowych ani razu nie nabawiło się odparzenia, wnioskuję więc, że te momenty, gdy ma mokro nie robią mu krzywdy.
Pieluszki wielorazowe są także ciut większe niż jednorazowe (szczególnie Chinki). Na etapie, na którym jest moje dziecko nie robi to jakiejś wielkiej różnicy, bo ono głównie leży, ale może się okazać, że pieluszka ciutkę bardziej krępuje ruchy, gdy dziecko zaczyna być bardziej aktywne.
Czy zamierzam kontynuować używanie pieluch wielorazowych?
Tak, dopóki dziecko będzie pod moją opieką. Nie wiem jak potoczą się nasze losy i kto będzie sprawował opiekę nad synem, gdy skończy mi się urlop macierzyński. Nie wiemy jeszcze, czy pójdzie do żłobka, znajdziemy nianię, czy też będzie się nim opiekował ktoś z rodziny. A może nadal będę to ja. W zależności od tego wielo pieluchowania może być mniejszym lub większym problemem -nie wszędzie i nie dla każdego zapieranie pieluch jest akceptowalne. Być może więc maluch będzie przez część dnia w jednorazówkach, a część w wielorazowych.
Mam takie dni, że używanie pieluch wielorazowych mnie denerwuje – nie ukrywam, że ich zapieranie wymusza na mnie wyjście poza strefę komfortu. Przyznaję także, że używam ich głównie ze względów ekologicznych -moim priorytetem, gdy decydowałam się na przejście na wielorazówki była chęć redukcji śmieci.
Nie przetestowałam wszystkich systemów pieluszek i materiałów -być może nie trafiłam jeszcze na swój ideał. Póki co zamierzam wypróbować otulacze wełniane. Zobaczę także, czy wraz ze wzrostem malucha coś się zmieni w naszym użytkowaniu pieluch.